Zbliża się Mundial. Para już dawno ustaliła, że poleci tam wspólnie. Antonella z ogromnym zapałem w sercu przeżywa nadchodzące wydarzenie; ma zasiąść na trybunach jako partnerka zawodnika, w którym pokłada się największe nadzieje. Jest osobą, która ma na niego wpływ, toteż i na niej składane są pewne obowiązki. Wspieranie go, kiedy będzie na boisku, kiedy przegra mecz, lub pogratulowanie mu wygranej. Być może w sypialni? Brunetka żegna się z partnerem czułym pocałunkiem i cichym "dobranoc, Aniele" i wtula głowę w jego umięśniony tors. Nie wie kiedy, a zapada w sen.
Jest w samolocie, obok niej nie kto inny jak Messi. Wesoło rozmawiają i są podekscytowani nadchodzącym miesiącem pełnym piłki nożnej. Wtem na pokładzie nastaje panika, stewardessy próbują uspokajać pasażerów. Na marne. Samolot szybko spada, jednak Antonella nie wie co będzie dalej. Przerażona budzi się i podnosi się na łóżku do pozycji siedzącej. Przez łzy upewnia się, że Leo jest tuż obok niej. Głaszcze ją po głowie i przysuwa do siebie, znów ucisza. Chwile później są w kuchni i kosztują herbaty. On bez koszulki opiera się o blat i co rusz przeciera swoje zaspane oczy, ona siedzi przy stole i nerwowo przekładając kubek z ręki do ręki, stara się wrócić do rzeczywistości. Leo siada w bliskiej odległości od swojej dziewczyny i patrzy na nią.
- Musisz iść dalej, Anto. Razem ze mną. - złapał ją za dłoń.
Chwila ciszy.
- Śniło mi się, że mieliśmy wypadek - zamknęła oczy i otarła wargi o siebie - Cały czas się boję, że stracę też ciebie.
- Nie stracisz, skarbie. - pogłaskał ją po policzku.
- Sergio też tak mówił.
Leo westchnął głośno. Szanował jej zmarłego męża, ale nie lubił kiedy mówiła o nim w takich momentach.
- Przepraszam - uśmiechnęła się.
- Może i nie mogę ci obiecać, że mnie nie stracisz jak jego, ale mogę ci obiecać, że będę przy tobie zawsze. I że nie stracisz mnie jako twojego anioła. - uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.
*
Antonellę powitało ciepłe Brazylijskie słońce, wpadające do jej hotelowego apartamentu przez szklaną ścianę. Chwilę przeleżała, odpisała Lionelowi na smsa, po czym powoli wstała z łóżka i podeszła do okna. Patrzy przez nie i zachwyca się pięknem Rio de Janeiro, którego panorama jest jej widoczna. Na pierwszym planie znajduje się stadion, na którym dzisiaj rozegrany zostanie najważniejszy mecz roku. Argentyna kontra Hiszpania w finale Pucharu Świata. Nikomu chyba nie trzeba opisywać tego, co czuje cały futbolowy świat z Messim na czele. Rozlega się dźwięk dzwonka telefonu.
- Tak? - odpowiada niepewnie, bo wie że to nieznany numer.
- Anto? - odzywa się równie nieodważny głos.
- Tak. Kto mówi?
- Może lepiej, żebyś nie wiedziała. - westchnął głośno. Argentynka już poznaje kto to.
- Miałeś do mnie nie dzwonić!
- Stęskniłem się za twoim głosem.
- To jest koniec, Cesc - wypowiada powoli i kończy połączenie.
Przypominają jej się wydarzenia z początku marca.
W Barcelonie wciąż czuć zimę. Antonella w skórzanej kurtce, którą dostała od Lionela, przemierza bez celu ulice stolicy Katalonii. Jest zdenerwowana po tym, jak pierwszy raz pokłóciła się ze swoim partnerem. Początkowo sama zasugerowała, jakoby ją zdradzał lub miał jej dosyć. Ostatnimi czasy nie spotykali się często i Antonella wiedziała jaki był tego powód - Lionel miał problemy z sądem. Coś jednak ją tchnęło, by zapytać czy aby na pewno. Bardzo tego żałowała, kiedy lgnęła w kłótnie. Wiedziała, że nie ma racji, a wciąż przekonywała go o czym innym. Poddenerwowany głównie sytuacją służbową, dostał szału, gdy usłyszał co uważa jego ukochana..
Obok brunetki przejeżdża czarne audi, zwalnia i dotrzymuje tempa jej nerwowemu kroku. Skupiona tylko na tym co przed nią, nie zauważa go. Otwiera się szyba.
- Anto! - krzyczy rozbawiony Fabregas.
Ta odwraca się gwałtownie i uśmiecha się na widok kolegi. Między nimi jest w porządku. A przynajmniej wszystko jest pozorowane na takie. Niby całość została wyjaśniona, ale uczucie Cesca nie gaśnie. Przeciwnie, rośnie jak natchnione. Zatajając to, czuje że robi znacznie lepiej. Gdyby się dowiedziała, zerwałaby z nim kontakt.
- Cześć Cesc - uśmiecha się lekko.
- Zawieźć cię gdzieś?
- Nie, chciałam pospacerować.
- Ej, co jest? - dostrzega jej załzawione brązowe tęczówki.
- Pokłóciłam się z Leo.
Bardzo chciał wydać z siebie jakikolwiek dźwięk radości, skończyło się znów na kamuflowaniu swoich doznań.
- Nieciekawie - wykrzywił usta - Chodź, opowiesz mi to na pewno ci coś doradzę. Wujek Fabregas dobra rada. - wyszczerzył się.
Antonella zaśmiała się i wsiadła do samochodu. Po drodze wyjaśniła mu co się stało. Dojechali pod kamienicę, która zamieszkiwała i coś podpowiedziało jej, żeby powiedzieć to, czego później będzie żałować.
- Wejdziesz na górę?
Choć odpowiedź była wiadoma, musiał pokazać, że się zastanawia i analizuje w głowie wszystkie za i przeciw. W końcu odpowiada, że oczywiście. Po drodze ubolewa nad brzydotą okolicy. Dopiero w mieszkaniu przestaje marudzić: tu pasuje mu wszystko, bo wszystko jest jej.
Po godzinie spędzonej przy winie i zabawnych rozmowach stało się to, czego na pewno chciał Hiszpan, ale nie do końca chciała Roccuzzo. Nie protestowała w prawdzie, bowiem była lekko przyćmiona. Antonella stoi w kuchni i szykuje coś do przegryzienia. Cesc w tym czasie opiera się o futrynę i wzrokiem pełnym pożądania podziwia każdy jej zmysłowy ruch bioder. Podchodzi na niebezpiecznie bliską odległość i rękoma poznaje te kształty w dolnych partiach ciała. Z rąk kobiety wypada obieraczka i cukinia. Oplata rękoma kark stojącego tuż za nią piłkarza. Pozwala mu błądzić rękoma pod jej koszulką, aż w końcu bez znaku protestu daje mu ją ściągnąć. Obraca się do niego. Unika jego wzroku. Pragnie tylko jego ciała. Pozbywa się jego t-shirtu i koniuszkami palców gładzi jego tors. Podrywa ją i kładzie przed sobą na blacie. Całuje ją jakby za chwilę miał ją stracić. Poczynając od ust, kończąc na każdym miejscu jej biustu, z którego przed momentem ściągnął biustonosz. W tym czasie Antonella usiłuje rozpiąć pasek i wypuścić na zewnątrz jego męskość. Pozbywa się ruchem nóg spodni i zabiera Argentynkę do sypialni. Kładzie ją na łóżko i ruchem godnym lwa ściąga z niej dżinsy. Odkrywa kawałek jej krocza i całuje je delikatnie. Ściąga swoje bokserki, kiedy ona ściąga swoje majtki. Ostatni dotyk jej miejsc niedostępnych na co dzień, a potem powoli w nią wchodzi. Porusza się szybciej, pobudzając jej zmysły. Cicho postękuje, wypowiadając czasem jego imię. Podobna historia powtarza się od tamtego momentu jeszcze dwa razy na przełomie miesiąca.
- Tak? - odpowiada niepewnie, bo wie że to nieznany numer.
- Anto? - odzywa się równie nieodważny głos.
- Tak. Kto mówi?
- Może lepiej, żebyś nie wiedziała. - westchnął głośno. Argentynka już poznaje kto to.
- Miałeś do mnie nie dzwonić!
- Stęskniłem się za twoim głosem.
- To jest koniec, Cesc - wypowiada powoli i kończy połączenie.
Przypominają jej się wydarzenia z początku marca.
W Barcelonie wciąż czuć zimę. Antonella w skórzanej kurtce, którą dostała od Lionela, przemierza bez celu ulice stolicy Katalonii. Jest zdenerwowana po tym, jak pierwszy raz pokłóciła się ze swoim partnerem. Początkowo sama zasugerowała, jakoby ją zdradzał lub miał jej dosyć. Ostatnimi czasy nie spotykali się często i Antonella wiedziała jaki był tego powód - Lionel miał problemy z sądem. Coś jednak ją tchnęło, by zapytać czy aby na pewno. Bardzo tego żałowała, kiedy lgnęła w kłótnie. Wiedziała, że nie ma racji, a wciąż przekonywała go o czym innym. Poddenerwowany głównie sytuacją służbową, dostał szału, gdy usłyszał co uważa jego ukochana..
Obok brunetki przejeżdża czarne audi, zwalnia i dotrzymuje tempa jej nerwowemu kroku. Skupiona tylko na tym co przed nią, nie zauważa go. Otwiera się szyba.
- Anto! - krzyczy rozbawiony Fabregas.
Ta odwraca się gwałtownie i uśmiecha się na widok kolegi. Między nimi jest w porządku. A przynajmniej wszystko jest pozorowane na takie. Niby całość została wyjaśniona, ale uczucie Cesca nie gaśnie. Przeciwnie, rośnie jak natchnione. Zatajając to, czuje że robi znacznie lepiej. Gdyby się dowiedziała, zerwałaby z nim kontakt.
- Cześć Cesc - uśmiecha się lekko.
- Zawieźć cię gdzieś?
- Nie, chciałam pospacerować.
- Ej, co jest? - dostrzega jej załzawione brązowe tęczówki.
- Pokłóciłam się z Leo.
Bardzo chciał wydać z siebie jakikolwiek dźwięk radości, skończyło się znów na kamuflowaniu swoich doznań.
- Nieciekawie - wykrzywił usta - Chodź, opowiesz mi to na pewno ci coś doradzę. Wujek Fabregas dobra rada. - wyszczerzył się.
Antonella zaśmiała się i wsiadła do samochodu. Po drodze wyjaśniła mu co się stało. Dojechali pod kamienicę, która zamieszkiwała i coś podpowiedziało jej, żeby powiedzieć to, czego później będzie żałować.
- Wejdziesz na górę?
Choć odpowiedź była wiadoma, musiał pokazać, że się zastanawia i analizuje w głowie wszystkie za i przeciw. W końcu odpowiada, że oczywiście. Po drodze ubolewa nad brzydotą okolicy. Dopiero w mieszkaniu przestaje marudzić: tu pasuje mu wszystko, bo wszystko jest jej.
Po godzinie spędzonej przy winie i zabawnych rozmowach stało się to, czego na pewno chciał Hiszpan, ale nie do końca chciała Roccuzzo. Nie protestowała w prawdzie, bowiem była lekko przyćmiona. Antonella stoi w kuchni i szykuje coś do przegryzienia. Cesc w tym czasie opiera się o futrynę i wzrokiem pełnym pożądania podziwia każdy jej zmysłowy ruch bioder. Podchodzi na niebezpiecznie bliską odległość i rękoma poznaje te kształty w dolnych partiach ciała. Z rąk kobiety wypada obieraczka i cukinia. Oplata rękoma kark stojącego tuż za nią piłkarza. Pozwala mu błądzić rękoma pod jej koszulką, aż w końcu bez znaku protestu daje mu ją ściągnąć. Obraca się do niego. Unika jego wzroku. Pragnie tylko jego ciała. Pozbywa się jego t-shirtu i koniuszkami palców gładzi jego tors. Podrywa ją i kładzie przed sobą na blacie. Całuje ją jakby za chwilę miał ją stracić. Poczynając od ust, kończąc na każdym miejscu jej biustu, z którego przed momentem ściągnął biustonosz. W tym czasie Antonella usiłuje rozpiąć pasek i wypuścić na zewnątrz jego męskość. Pozbywa się ruchem nóg spodni i zabiera Argentynkę do sypialni. Kładzie ją na łóżko i ruchem godnym lwa ściąga z niej dżinsy. Odkrywa kawałek jej krocza i całuje je delikatnie. Ściąga swoje bokserki, kiedy ona ściąga swoje majtki. Ostatni dotyk jej miejsc niedostępnych na co dzień, a potem powoli w nią wchodzi. Porusza się szybciej, pobudzając jej zmysły. Cicho postękuje, wypowiadając czasem jego imię. Podobna historia powtarza się od tamtego momentu jeszcze dwa razy na przełomie miesiąca.
*
Koło południa w apartamencie hotelowym rozlega się dźwięk pukania do drzwi. Zajęta szykowaniem się na spacer z Shakirą Antonella spodziewa się obsługi hotelowej. Gdy otwiera drzwi, jest zaskoczona. Rzuca się w ramiona Lionela, którego nie mogła dotknąć od początku mundialu, ze względu na zakaz wydany przez trenera reprezentacji Argentyny.
- Nareszcie - szepcze wtulając się w niego. Wchodzą do środka. Całują się i widać przy tym, jak bardzo byli spragnieni siebie nawzajem.
- Mam mało czasu - mówi Leo.
- Zdążymy - uśmiecha się i wraca do pocałunku.
- Z bólem serca, ale muszę ci odmówić - śmieje się, próbując wywinąć się od pocałunków pożądającej go ukochanej - Muszę być w pełni sił.
- Wynagrodzisz mi to po meczu - ukazuje w uśmiechu swoje śnieżnobiałe zęby - Wygranym oczywiście.
- A jeśli nie, to co? - opiera czoło o czoło brunetki.
- To będziesz mógł o mnie tylko pomarzyć - puszcza mu oczko, przez chwilę patrzą sobie w oczy - Kocham cię - przytula go najmocniej jak potrafi, by poczuć się bezpieczną. Przypomina sobie o Fabregasie i czuje się okropnie, jakby była niegodna tego objęcia. Odrywa się od niego i siada na kanapie. Analizuje wszystkie tak i nie, a kiedy wie, że powinna mu wyjawić prawdę, jest okropnie przerażona, bo wie, że za chwilę może stracić całe swoje życie. Skoro już postanowiłam, to powiem, powtarza. Jak zwykle konsekwentna. Woli żyć nieszczęśliwa w prawdzie niżeli w kłamstwie i to razem ze swoją sympatią. Przyciąga nogi do brzucha i obejmuje je rękoma. Leo siada obok niej, a jego oczy podejrzliwie na nią patrzą. Te same ślepia, które jeszcze przed chwilą przekazywały jej ogromną radość i miłość, już za chwilę mogą przekazać jej wzburzoną wściekłość i zawiedzenie. Nie oczekuje od niego innej reakcji.
- Leo - zaczęła - Zdradziłam cię.
Podnosi się gwałtownie z sofy i patrzy na nią wściekły. Najchętniej wyszedł by bez słowa, ale jest ciekawy co ma do powiedzenia prawdopodobnie miłość jego życia.
- Z kim? - wypowiada cicho, bliski płaczu.
Milczy.
- Z kim? - krzyczy, powstrzymując się od płaczu. Chowa ręce do kieszeni i krąży po pomieszczeniu
Antonella szlocha, już nie wyłącznie dlatego, że straciła Lionela, lecz przez to, że teraz niemożebnie się go boi.
- Z Cesciem - wymamrotała.
Leo uderza nogą w szafkę i kieruje się do wyjścia.
*
Antonella zasiada na trybunie VIP. Bardzo niechętnie siedzi tam i ogląda, jak Leo przy każdej możliwej okazji fauluje Fabregasa i jak gniewnie obrzuca go spojrzeniami. Shakira namówiła ją, aby przyszła mu kibicować i udowodniła mu jak nader jej na nim zależy. Prawdopodobnie z rozwścieczenia strzelił trzy bramki i nie nazbyt je celebrował. Sędzia odgwizdał koniec meczu i trybuny oszalały. Argentyna mistrzem świata. Antonella zalewa się łzami, niemniej na pewno nie szczęścia.
- Chodź do tunelu, będę musiała pocieszyć Geriego - łapie ją za rękę Kolumbijka.
- Nie, Shak, Leo tam będzie - wycedziła.
- Nie będzie - uśmiechnęła się - Będą świętować na boisku.
Antonella patrzy na obojętnego Lionela po raz ostatni, kiedy wniebowzięci koledzy z drużyny rzucają się na niego. Kiedy weszła do szatni, przypomniała sobie o Cescu i o tym, że tutaj jest. Chciała zawrócić, ale wtem zawołał ją Cesc. Popatrzyła na niego i wyszła. Kierowała się ku wyjściu, ale Fabregas wybiegł za nią. Złapał ją za ramię i obrócił w swoją stronę.
- Powiedziałaś mu? - burknął.
Pokiwała głową i zamierzała odejść, tymczasem Cesc znów ją powstrzymał. Popatrzyła w jego oczy i wybuchnęła płaczem. Cesc przyłożył jej głowę do swojej umięśnionej piersi i objął ją. Napawał się widokiem wściekłego Messiego, który wchodząc do szatni patrzył na nich. Ale dzisiaj to i tak on był przegrany. 3:0 w finale Pucharu Świata bolało. Argentynka wycofała się i podążyła do toalety. Cesc był pewny, co chce zrobić. Poszedł za nią. Jego miłość już dawno przerodziła się w chorobę. I dał tego najlepszy dowód. Pomimo protestów, złapał Antonellę za nadgarstki i popchnął ją na ścianę. Chciał ją pocałować, ale piszczała i odsuwała głowę. Zadała mu mocny kop w krocze, po którym puścił uścisk. Wybiegła do tunelu, gdzie wpadła na Messiego. Zauważył, że płacze.
- Co się stało? - zapytał wściekły.
Nie wiedziała, jak ma mu to przekazać. Szlochała, użalając się nad swoim nieszczęściem i ciężko było jej powiedzieć cokolwiek, a dopiero informacje, że właśnie dobierał się do niej facet, z którym zdradziła mężczyznę stojącego przed nią. Leo nie widząc reakcji, wszedł do łazienki, z której przed chwilą słyszał krzyki. Zastał w niej Fabregasa opierającego się o przedramieniem o ścianę. Zaciskał wargi i patrzył beznadziejnie w podłogę.
*
Nie wiedzieć dlaczego, na pokładzie samolotu do Londynu, Antonella bardzo otworzyła się przed pewną starszą kobietą, która zajmowała miejsce dokładnie obok jej. Zaczęło się na niewinnej rozmowie o celu podróży. Anto obwieściła, że po raz kolejny musi od nowa ułożyć sobie życie. Hiszpanka była bardzo ciekawska, stąd też urodziła się dalsza konwersacja. Od samego początku tej historii. Od tego, jak w tragiczny sposób straciła rodzinę i nie miała już siły ani ochoty na dalsze egzystowanie. Uciekła od wszystkiego, by w jakiś magiczny sposób - choć wcale w to nie wierzyła - zacząć raz jeszcze i pogodzić się z bolesną przeszłością. Nie planowała tego, ale najwidoczniej on jeden, tam na górze, chciał by znów spotkała tego, którego kochała i kochać będzie. Tego, który pokazał jej na nowo piękno świata i tego, z którym doznała najpiękniejszego uczucia jakim jest prawdziwa miłość. Los chciał, by jej anioł, za którego uważała Lionela, wydobył z niej chęć do życia. Nie mogła zataić tego, jak bardzo była głupia. Jaki błąd popełniła, gdy spotykała się z Cesciem. Staruszka uznała to za coś pięknego - mieć dla siebie dwóch takich mężczyzn.
- Nie rozumie pani. Leo był moim aniołem. Uratował mnie i miałam szansę by zaznać szansę, ale tego nie rozumiałam. Zdradziłam go, a Bóg nie pozwoli, by ktoś tak traktował anioła.
Dalej mówiła o wielu ich wspólnych chwilach. O dniu spędzonym w ich rodzinnej miejscowości, o pierwszym pocałunku, na który czekał całe życie. O tym, jak każdej nocy zapewniał ją, że będzie na zawsze. Każda bramka, która była jej dedykowana - ona pamiętała nawet w jakim meczu. Zabrała ze sobą do Londynu koszulkę, którą wręczył jej po wygranym meczu z Realem. Bał się, że to głupi pomysł, by miała dostać od niego spoconą koszulkę, ale chciał jej dać najważniejszej osobie w swoim życiu coś, co jest dla niego ważne. Opowiedziała o tym, jak każdego ranka witały ją jego niesamowicie piękne piwne oczy, jak zabierał ją na wycieczki po Hiszpanii, kiedy tylko miał wolne. O tej jednej, szczególnej, kiedy przeżyli wspólny pierwszy raz, który był pełny namiętności i uczucia.
- To piękna historia. - uśmiechnęła się kobieta z łzą w oku.
Antonella pokiwała głową i dała łzom swobodnie spłynąć.
*
No wiem, miały być dwa rozdziały, ale nie chciało mi się pisać sielanki, a nic innego nie wymyśliła. Nie ma happy endu, ale jest KONTYNUACJA! :) Na dniach wyślę wam wszystkim linka do pierwszego rozdziału o tej samej Leonelli. :) Dziękuję za ponad 2 tysiące wyświetleń i 96 komentarzy. Przyznam, że popłakałam się na ostatnim fragmencie. Nie żegnajcie się z tą Leonellą, możecie powiedzieć tylko do zobaczenia, bo już niedługo będziecie mogli czytać bloga, nad którym baaaaaardzo się będe starać, bo pomysł tak mi się podoba, że nie mogę go zmarnować. :)
A jeszcze w międzyczasie zapraszam na nowego bloga o Danielli i Cescu (tam nie będzie taki psychiczny ahahha)
http://amor-como-nuestro.blogspot.com/
DZIĘKUJĘ! ♥